sobota, 19 kwietnia 2014


Rozdział 2 
Promienie słonecznego poranka przebijały się przez zasłony do mojego pokoju.
Zegarek pokazywał godzinę 6:05 jęknęłam chowając głowę w poduszkę, po 10 minut stwierdziłam, że to dobry pomysł na długi relaksujący prysznic, wzięłam wszystkie potrzebne rzeczy i udałam się do łazienki. Po 30 minutach wychodząc natknęłam się na Ashtona, który parzył kawę.
- O cześć ! Czym zasłużyłem sobie na takie poranne przywitanie.
Zawstydzona tym całym zajściem kiwnęłam głową mówiąc tylko
- Przepraszam Cię bardzo ! i pobiegłam do pokoju.
Zamknęłam szybko drzwi i osunęłam się na podłogę.
- Głupia ! Głupia ! Głupia ! krzyczałam bijąc się pięścią w głowę !
"Co ja sobie myślałam? Przecież nie jestem tutaj sama" pomyślałam wstając i ruszając w stronę szafy.
Ubrałam na siebie swoje ulubione szare rurki oraz białą luźną bluzkę z czachą, włosy roztrzepałam i ruszyłam w stronę kuchni, w której cały czas przebywał Ashton.
- Już się ubrałaś? wam dziewczyną zawsze dużo czasu to zajmuje.
- Cześć ;) wybacz za wcześniejsze zajście, zawsze pierw coś robię, a dopiero później myślę.
- Nic się nie stało, mi to nie przeszkadza ;) i przy okazji fajne tatuaże.
- Dziękuje, Mi najbardziej się podoba ta czaszka na udzie.
- No fajna, fajna. Napewno musiało boleć, a co oznacza ten napis na kręgosłupie?
- PAULINA i nie bolało chociaż leżałam 3 godziny, a później chodzić nie mogłam.
- Ałć i nie wierze Ci,że to Cię nie bolało. Może kawy? - spytał pokazując na swój kubek.
- To uwierz, nic nie bolało. I tak bardzo chętnie.
To był najlepszy poranek jaki miałam od dawna. Bardzo fajnie mi się z nim rozmawiało, opowiedziałam mu historię każdego tatuażu, później opowiedział mi trochę o tym jak zaczął grać na perkusji.
- Dzień doberek ptaszyny widać, że spać nie możecie - powiedział Harry, który ziewając rzucił się na Mnie.
- Zejdź ze mnie wiesz, że tego nie lubię.
- Oj tam, co zamierzasz dzisiaj robić?
- Myślałam aby iść na długi spacer i przy okazji bym trochę pozwiedzała.
- O to dobrze, bo dziś mamy mnóstwo spraw do załatwienia przed koncertem.
- To może pójdziemy razem? Pokaże Ci dużo fajnych miejsc. – spytał Ash.
- Pewnie, Dziękuje.
******
Padłam na łóżko wykończona zwiedzaniem całego miasta, było wspaniale !
Dużo rozmawialiśmy, opowiadaliśmy o sobie, opowiedział o tym jak powstał zespół, o tym co lubi, a czego nie.. po prostu powiedzieliśmy o sobie wszystko tzn. ominęłam rzeczy, których nie musi wiedzieć.
Puk, Puk
- Kto tam?
- Louis, mogę wejść?
- No jasne wejdź – powiedziałam poprawiając się na łóżku.
Louis od razu położył się obok mnie.
- I jak tam? Podoba Ci się tutaj?
- Wiesz, że wszędzie mi się podoba oprócz mojego miasta.
- Jutro jest koncert, a później jedziemy dalej, rozerwij się trochę. Kiedy musisz wracać?
- Za 3 tygodnie mam rozmowę o pracę.
- Więc posiedzisz jeszcze z Nami. – powiedział całując mnie w policzek.
- Oj daj spokój ! Mów co chcesz?
Wstał, ruszył w stronę drzwi i powiedział:
- Chce abyś była gotowa na 22.30 bo idziemy do klubu. Do później. – i uciekł.
Leżałam i patrzyłam się w sufit.. czy ja mam siłę iść tam? Czy mam ochotę?
 

1 komentarz:

  1. Takie sceny to tylko cenzurować XD Czekam na trzeci rozdział

    OdpowiedzUsuń